Po świątecznej przerwie rozegrano VI kolejkę RESO Suwałki Football League. Mecz na szczycie, jak określano pojedynek 14. Pułku z drużyną AR-TiR, zakończył się remisem, co po przebiegu spotkania wydaje się sprawiedliwym wynikiem. Świetną passę podtrzymuje Porta Active Team, która pokonała Puńsk 4:2.
Jedyną drużyną z kompletem punktów pozostają „Technicy”. W pierwszym meczu w 2020 roku pokonali zamykającą ligową tabelę młodą drużyną FHU Robert Górski, która w dalszym ciągu czeka na swoje pierwsze punkty.
Niestety minionego piątku do udanych nie mogą zaliczyć drużyny z powiatu sejneńskiego. Oprócz wspomnianej porażki Puńska w swoich meczach pokonani schodzili z boiska zawodnicy Jagolandu i Szkarnulis Team Sejny.
Przełamanie Rospudy? Kontuzje Trzaski i Jurewicza.
Przerwa świąteczna okazała się zbawienna dla zawodników Rospudy Filipów. Drużyna, która w tej edycji uchodziła za jednego z pretendentów do podium, w pięciu kolejkach zanotowała tylko 3 punkty. Były to punkty zdobyte w pierwszym meczu z AR-TiR. W kolejnych spotkaniach były wysokie porażki, żeby nie napisać „tęgie lanie” jak chociażby z „Technikami” i „Ogrodnikami”.
Mecz rozpoczął się od ataków Agrodealera, który
miał tylko jednego zawodnika na ławce rezerwowych. Piotra Trzaskę próbował
dwukrotnie zaskoczyć Mateusz Burzycki, ale
w każdym z przypadków wychodził obronną ręką. Niestety w drugiej sytuacji
golkiper Rospudy doznał urazu ręki i przez kilka minut była udzielana mu pomoc
medyczna. Po wznowieniu gry między słupkami Piotra Trzasko zastąpił Kamil
Jurewicz. Ale to nie był koniec złych wiadomości. W 10 minucie spotkania
samoistnej kontuzji uległ Adrian Jurewicz, który upadając na rękę doznał
groźnie wyglądającego urazu. I w tej sytuacji potrzebna była pomoc medyczna. I
tak wyglądała I połowa tego spotkania.
Druga odsłona spotkania, w której na boisko
powrócił Piotr Trzasko była już bardziej dynamiczna. Jak ważnym zawodnikiem jest
golkiper Rospudy przekonał się Piotr Gwaj, który dwukrotnie przegrywał
pojedynek. Swoje szanse mieli także zawodnicy z Filipowa,
a szczególnie Michał Żukowski, po którego strzale piłkę z linii bramkowej wybił
obrońca Agrodealera. Co się nie udało kapitanowi Rospudy to udało się Pawłowi
Fajkowskiemu, który zaliczył kolejne trafienie w tych rozgrywkach. Jak się
okazało było to jedyna bramka w tym meczu, choć na podwyższenie wyniku ponownie
szansę miał Michał Żukowski. Tym razem
w doskonałej sytuacji fatalnie spudłował.
Czy można już mówić o przełamaniu Rospudy? Na pewno to zwycięstwo było potrzebne, ponieważ coraz częściej sami zawodnicy mówili o kryzysie drużyny. Zwycięstwo dające 3 punkty i co najważniejsze nadzieję, że Rospuda „popłynie dawnym korytem”.
Albatros bezradny w starciu z Oleckiem. Dwa trafienia Jakuba Kozłowskiego.
Adam Wyszyński i spółka dość łatwo rozprawili się z Albatrosem Raczki. Wysokie zwycięstwo było do przewidzenia już po kilku minutach pierwszej połowy, w której drużyna z Olecka miała miażdżącą przewagę. Po niespełna 3 minutach gry olecczanie prowadzili już 2:0 i gdyby pokusić się o bardziej dogłębną analizę przebiegu spotkania to można było śmiało napisać, że Centrum Ogrodnicze Krzysztof Szymczyk było w posiadaniu piłki przez ok. 75% czasu pierwszej połowy. Albatros nie miał pomysłu na grę i skupił się wyłącznie na defensywie. Piotr Kareło, który strzegł bramki drużyny z Raczek, kilkukrotnie popisywał się fantastycznymi interwencjami. Jego formą sprawdzał również Marcin Grygo, który w poprzednich pojedynkach udowodnił, że potrafi skutecznie strzelać z dystansu.
To na co stać było Albatros w tym spotkaniu to bardzo ładna, indywidualna akcja Filipa Szyłaka, który zdobył bramkę kontaktową. Niemniej po chwili dwukrotnie do siatki trafił Jakub Kozłowski i w konsekwencji zawodnicy z Raczek stracili nadzieję na korzystny rezultat.
Warto podkreślić, iż Olecko po raz kolejny pokazało jaki potencjał drzemie w tym zespole. Widowiskowe akcje, często rozgrywane z dużą swobodą, potwierdzają iż w składzie z Adamem Wyszyńskim i Jakubem Kozłowskim ten zespół będzie walczył o podium. I nie jest powiedziane, że o najniższy stopień.
Lekcja futbolu nr 6.
Kolejną bolesną lekcję futbolu zaliczyli
piłkarze FHU Robert Górski. W rolę nauczycieli wcielili się zawodnicy Techniki
Grzewczej ZUH. Kto w tym spotkaniu będzie dominował było widoczne od pierwszej
minuty i ani przez chwilę nie podlegało dyskusji, choć w drugiej połowie bramkę
kontaktową zdobył Damian Citko, a doskonałej sytuacji nie wykorzystał Kacper
Waraksa, który przegrał pojedynek z Kamilem Szczeciną. Technicy odnieśli łatwe
zwycięstwo i momentami było widać, że oszczędzają siły na „wielką wojnę” z 14.
Pułkiem. Mecz, o którym sympatycy RSFL rozmawiają już od 20 grudnia odbędzie
się już w najbliższy piątek. Nie ulega wątpliwości, że będzie to wielki
sprawdzian Techników
i z pewnością zweryfikuje wartość duetu Gieniul-Jankowski.
Porta nie przestaje zadziwiać.
Nie ma już chyba osoby, która nie postrzega Porty Active Team jako drużyny, która w jednej chwili (tylko nie wiadomo kiedy to miało miejsce) zmieniła się ze słabeusza w zespół potrafiący wygrać w zasadzie z każdym. Dziwić może jedynie fakt, iż dzieje się tak pomimo braku nominalnego bramkarza, którym jest Daniel Siermiński. Ale jest Maciej Szydłowski, najlepszy zawodnik V kolejki RSFL, który w starciu z Puńskiem również pokazał swoją wartość. Świetnie zagrał również Piotr Bziom, autor pierwszego trafienia dla Porty, a dwie zabójcze minuty miał w tym spotkaniu Dawid Czarniecki, zdobywca dwóch bramek.
Po drugiej stronie znów należy pochwalić Pawła Żylińskiego. Jego umiejętności już dziś stawiają go w gronie pretendentów do tytułu najlepszego golkipera rozgrywek. Świetny refleks i interwencje. Niestety to za mało, aby w piątkowy wieczór można było powstrzymać rozpędzoną Portę.
Należy jeszcze wspomnieć o Rafale Bujnowskim, który w jednej z akcji zakończonej zdobyciem bramki oczarował kibiców zgromadzonych w hali suwalskiego OSiR-u. Patrząc na tego zawodnika można odnieść wrażenie, że „pływa” po parkiecie. Nieprzeciętna technika, która w tym spotkaniu również nie pomogła drużynie z Puńska.
AR-TiR urwał punkty Pułkowi. Szlagier kolejki nierozstrzygnięty.
Na ten mecz czekali wszyscy kibice. Widać to było również po frekwencji na trybunach, bowiem pojedynek „Wojskowych” z AR-TiR oglądało ponad 300 kibiców.
Pojedynek, tak jak przystało na klasę rywali, stał na bardzo wysokim poziomie. Niezwykle szybki mecz, niepozbawiony fizycznej walki, ale też taktyki. To właśnie te zespoły uchodzą za najbardziej zorganizowane formacje i to było zdecydowanie widać w tym spotkaniu.
Pierwszą bramkę zdobył 14. Pułk. Jej autorem był Mateusz Knoch. W akcji, po której padła bramka, nieznacznie ucierpiał Maciej Sznajder, który sygnalizował, iż mógł być faulowany. Zwrócili na to uwagę również jego koledzy jednak sędzia słusznie uznał, iż „uraz” zawodnika AR-TiR-u był wynikiem ryzyka jakie poniósł Maciej Sznajder w walce o piłkę.
Na odpowiedź biało niebieskich nie trzeba było długo czekać. Po ok. 70 sekundach gry wyrównał Marcin Krupiński i mecz zaczął się na nowo.
Druga połowa to wierna kopia pierwszej części gry. Zawodnicy obu drużyn nie zwalniali tempa a akcje przenosiły się z jednej bramki pod drugą. Jednak pomimo tego, że bramki już w tym spotkaniu nie padły, to kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Oba zespoły stworzyły naprawdę ciekawe widowisko na miarę szlagieru VI kolejki RSFL.
Euromet „wkręcił” Jagoland.
Od szybkie trafienia, bo już w 20 sekundzie
spotkania, rozpoczął się pojedynek Eurometu
z Jagolandem. Autorem tego błyskawicznego trafienia był Radosław Pachała.
Wyglądało na to, że zawodnicy z Sejn myślami zostali jeszcze w szatni i nie
zorientowali się, iż mecz już naprawdę się rozpoczął. Brak koncentracji
dotyczył całej drużyny, a najbardziej widoczny był u bramkarza Patryka
Skupskiego, który tego meczu nie może zaliczyć do udanych. Kilka niepewnych
interwencji stwarzało realne zagrożenie pod bramką Jagoladnu, a po jednej z
takich prób obrony Euromet „wkręcił” bramkę. Z resztą w tym meczu zrobił to
jeszcze dwukrotnie. Rozkojarzony
Jagoland nie był w stanie pozbierać się w ciągu 24 minut. Jedyne na co było
stać młodych zawodników z Sejn to honorowe trafienie Marcina Frydrycha.
Powrót Adriana Łejmela nie pomógł.
Do udanych spotkań nie będzie mogła zaliczyć piątkowego meczu druga drużyna z Sejn, czyli Szakrnulis Team Sejny. Pierwszym przeciwnikiem w 2020 roku była drużyna Gminy Suwałki. Już tradycyjnie ławka drużyny kierowanej przez Krzysztofa Kuleszę była skromna. Tylko jednym zmiennikiem dysponowali weterani rozgrywek RSFL. Po raz kolejny okazało się, że to wystarczy do zdobycia 3 punktów, bowiem kluczowym atutem Gminy Suwałki jest doświadczenie.
Jednak przebieg spotkania na to nie wskazywał. Pierwszą bramkę zdobyli zawodnicy z Sejn. Fantastycznym zagraniem popisał się Piotr Leszczyński, który uruchomił powracającego po kontuzji Adriana Łejmela, Ten z kolei wie jak takie sytuacje wykorzystywać i jedyne co mógł zrobić, to energicznym zwodem położył bramkarza Gminy Suwałki i skierował piłkę do pustej bramki.
Na drugą połowę Szkarnulis Team Sejny wchodził z jednobramkową przewagą.
Jednak nie trwała ona zbyt długo. Już w pierwszej minucie po wznowieniu gry
lewą stroną pobiegł Patryk Michniewicz, który zagrał do Daniela Jankowskiego, a
ten wyrównał wynik tego spotkania.
W dalszej części spotkania zawodnicy obu drużyn starali się przechylić szalę
zwycięstwa na swoja stronę. Po raz kolejny najcenniejsze okazało się
doświadczenie. Po jednej z wielu akcji jakie oglądali kibice w tej części
spotkania, bramkę na wagę trzech punktów dla Gminy Suwałki zdobył Tomasz
Wasiulewski.
Już w najbliższy piątek (10.01.2020 r.) na sympatyków RSFL czeka szlagier kolejki, a kto wie czy nie będzie to najważniejszy pojedynek tej edycji rozgrywek. Mecz Techniki Grzewczej ZUH z 14. Pułkiem. odpowie na wiele pytań, ale w szczególności kto po VII kolejce będzie na prowadzeniu i zwiększy swoje szansę na tryumf w RSFL?